
Przez sporą część roku 2013 studenci europejscy martwili się przyszłością różnorakich projektów integracji europejskiej dotyczących rozwoju zawodowego. Najlepiej znanym – choć nie jedynym - spośród nich był z pewnością Erasmus który oferował szeroką gamę interesujących, zazwyczaj płatnych staży. W czarnych barwach widziano jednak dalsze losy Comeniusa, Grundtviga, Tempusa, Alfy, EduLinka i pozostałych organizowanych przez Unię Europejską programów stażowych. Sprawa raz za razem powracała do mediów, prowokując sławetne lapsusy przedstawicieli komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego takie jak „projekt Erasmus wcale nie zbankrutował, on tylko jest w takiej samej sytuacji finansowej jak Unia Europejska”.
Jakiś czas temu podjęto jednak ostateczne decyzje w sprawie wszystkich, powyższych programów. Cieszyć się czy rozpaczać?
W kupie siła!
Sugerowałbym to pierwsze. Owszem, Comenius, da Vinci, Grundtvig przestały istnieć. Ba, nawet Erasmus oraz Erasmus Mundus, jakie znamy dzisiaj, znikają z horyzontu! Pojawia się jednak coś innego – Erasmus+ w Polsce nazywany często „Erasmusem dla wszystkich”.
Konsolidacja to stare i sprawdzone narzędzie ratujące organizacje o zbliżonych celach. Przypomnieć należy bowiem, że wymienione wcześniej programy miały nie tylko zapewnić studentom staże i praktyki w wybranych przez siebie dziedzinach (Erasmus), ale także umożliwić dorosłym pracownikom nieustanne rozwijanie swoich kompetencji (Grundtvig), czy też nawet aktywizować bezrobotnych oraz dokształcać szkoleniowców (Leonardo). Nowy program, będzie starał się łączyć cele swoich poprzedników.
Wisienką na torcie jest fakt, że przegłosowano 70-procentowy wzrost budżetu dedykowanego na ten cel (w sumie 19 mld euro) co pozwolić ma na wyjazdy około miliona osób rocznie. Wziąwszy pod uwagę iż obecnie jest to około 600 tys. beneficjentów, a Erasmus+ ma się odbywać w latach 2014-2020, widzimy tu wyraźną tendencję wzrostową.
Źródło: http://www.rozathun.pl
Z czym to się je?
Skoro jednakże zmieniają się części składowe, rezultat działania również musi wyglądać inaczej. Nowy program ma nie tylko dawać szanse zdobycia doświadczenia i zwiedzenia kawałka świata: jego celem jest przede wszystkim wspieranie innowacyjności i przedsiębiorczości. Jak widać na powyższym grafie, to co zazwyczaj kojarzono z Erasmusem – współfinansowanie edukacyjnych podróży europejskich studentów, pracowników i bezrobotnych po naszym kontynencie – stanowi tylko trzecią część E+.
Wspieranie „projektów współpracy” to zachęcanie uczelni, organizacji działających na rzecz młodzieży, przedsiębiorstw i władz lokalnych do zawiązywania międzynarodowej kooperacji. To chyba najbardziej widoczny wpływ zeitgeistu w obecnych przemianach. Nie uważa się już, że najlepszym rozwiązaniem jest wysłać kogoś tam, gdzie jest dobrze: teraz organizatorzy starają się sprawić aby wszyscy równali w górę. A któż może pomóc w tym lepiej niż ktoś z regionu gdzie poradzono sobie już z naszym problemem?
„Wsparcie polityki”, ostatnia idea stojąca za nowym Erasmusem, ma polegać na zachęcaniu do reform państwach członkowskich w zakresie modernizacji systemów kształcenia i szkolenia oraz zwiększenia szans na zatrudnienie. Dodatkowo Unia Europejska ma zamiar wspierać nauczanie oraz badania w dziedzinie integracji europejskiej wraz ze sportem lokalnym. Cel chwalebny – miejmy tylko nadzieję, że połączona renoma i siła wszystkich „organizacji wsadowych” E+ wystarczy aby podeprzeć te cele i przeforsować konkretne projekty.
Wszystkie powyższe mają, cytując Komisję Europejską, „Pozwolić na stworzenie szerszych możliwości dla studentów, uczestników szkoleń, młodzieży, nauczycieli oraz osób pracujących z młodzieżą. Komisja ma nadzieję, że nowy program w większym stopniu pozwoli im doskonalić swoje umiejętności, rozwijać się i zwiększać swoje szanse na rynku pracy.”
Co było a nie jest..?
W obliczu wszystkich tych zmian, uczestnicy działających dotychczas projektów zorganizowanych pod egidą Erasmusa lub którejkolwiek z powyższych organizacji, odczuwać mogą uzasadniony lęk. Co się z nimi stanie? Czekają na nich dobre wieści. Zgodnie z wydaną niedawno broszurą odpowiadającą na najczęściej zadawane pytania (http://www.leonardo.org.uk/core/core_picker/download.asp?id=1517) wszystkie tego typu projekty prowadzone będą nadal i bez zmian. Ewentualne zmiany wprowadzone mają być krok po kroku, a zainteresowani mają otrzymać wiadomości jasno określające ich obowiązki i ramy czasowe.
Czy to aby nie za piękne?
Szczęśliwie na świecie istnieją sceptycy starający się w ramach pracy społecznej przekłuć bańki mydlane optymizmu, które w innym wypadku mogłyby nas unieść za daleko. O dziwo jednak w tym wypadku nie grzmią zbyt głośno.
Jednym z problemów, którego nie pokazuje się w oficjalnym przekazie, jest powstanie kolejnego paneuropejskiego molocha. Dotychczas wszystkie projekty miały jasno określone swoje ramy, sposoby działania, sposoby kontaktu. Teraz, kiedy wszystkie te – niemałe – organizacje zbiły się w jedną, otrzymaliśmy kolosa który uczynić może wiele, ale żeby do niego krzyknąć, należy wspiąć się najpierw do ucha.
Wyraźnie zaprotestowali studenci z Hiszpanii, których akcje ograniczały się co prawda do działania w Sieci, ale zdarzało się już, że niepopularne cięcia wyprowadzały młodych ludzi na ulicę. Sami protestujący studenci przyznają, że ich gniew wypływa w sporej części z różnorakich, niedawnych cięć, ich dotyczących – ale to sprawa Erasmusa stała się katalizatorem. Ich protest tyczy się tego iż niewielkie stypendium które dotychczas trafiało do wszystkich uczestników programu, służące opłaceniu podstawowych wydatków żywieniowych, teraz przyznawane będzie wyłącznie uboższym jego członkom. Dość wyraźnie definiuje to ogólny kierunek tych zmian – nieco mniej, ale szerzej, dla większej ilości osób.
Czy to dobrze czy źle, ocenić musicie już sami.
Zobacz również: Gdzie szukać ofert pracy, praktyk i staży zagranicznych?
No comments :
Post a Comment